I po wakacjach! Hania już chodzi do przedszkola (matko, przecież ona się przed chwilą urodziła), ja już na L4, mam więc trochę czasu żeby przejrzeć zdjęcia i wywołać co nieco z ostatniego półrocza. No i przyznaję, że wzięło mi się na wspominki, ostatnio zobaczyłam chyba wszystkie nasz zdjęcia! I wiecie co zauważyłam? Nasze nadmorskie wakacje ZAWSZE mają dokładnie ten sam przebieg, kurcze, jest tam strasznie przewidywalnie…
Niby zawsze uważałam, że wakacje nad morzem są bardzo powtarzalne, ale dopiero teraz, oglądając zdjęcia Hani, potwierdziłam się w swoich przekonaniach;p Jak wszędzie najważniejsze, by była pogoda – wtedy jest plaża, są zamki na piasku, pływanie, spacery, zachody słońca. Gdy pogody brak, trzeba już zacząć kombinować i… wydawać pieniądze ;P Szczególnie, gdy nie akceptujemy codziennego przesiadywania w wynajętym pokoju.
Nasze wyjazdy do Białogóry były dość udane jeśli chodzi o pogodę. I właśnie dlatego aktywności Hani za każdym razem są baaaardzo podobne. Zresztą, zobaczcie sami. Przedstawiam małe porównanie wakacji 2012 i 2013 w Białogórze 😉
Wyprawa na plażę (hmmm… nawet wiaderko to samo 😉 i w koszulce z pierwszego zdjęcia Hania też nadal biega!):
Bieg do wody (tak, strój kąpielowy też ten sam, jakoś mi dziecko nie rośnie ;p):
W ręczniku 😉
Przekąska na plaży 😉
Zachód słońca:
Piaskowe budowle:
Dojazd na plażę dorożką:
🙂
W zeszłym roku wybraliśmy się do Fokarium na Helu (pisałam o nim tutaj), w tym roku Hania foki widziała po raz drugi – tym razem w Sea Parku w Sarbsku k. Łeby (a o nim tu).
Hmmm… ciekawe jak będzie za rok 🙂 Na pewno bardziej różnorodnie, w końcu do ogarnięcia będzie już nie tylko młoda, ale i ten młodszy…