Ferie w Istebnej to nasz pierwszy rodzinny wyjazd w gorącym sezonie narciarskim. I też ostatni, ale o tym za chwilę… Dzieci szusowały, a niejeżdżący rodzice podziwiali ich wyczyny i próbowali ogarnąć Antoniego. Nie powiem, duma jest! Hubo miał indywidualne lekcje z instruktorem, Hania chodziła do narciarskiej szkółki przy stoku Zagroń. Na stoku byli do 13.30 (Hubo po nartach biegł na dupoloty na stok Złoty Groń albo na pontony przy Zagroniu). Popołudniu w planach był powrót do śnieżnych zabaw, zimowy spacer czy kulig. Taki scenariusz był najbardziej optymistyczny, w końcu ferie w Istebnej miały być naprawdę zimowe. Właśnie, miały być… Ale nie były. Czy pomimo to były udane?
Tag: