Industrialne atrakcje Zabrza znamy dość dobrze. Byliśmy tam (nie raz, nie dwa!) w Kopalni Guido. Tam nawet maluchy można kiedyś było zabrać na poziom 170 (Hubo był w nosidle). Teraz jest już trochę inaczej – nie można zwiedzać samego poziomu 170, tylko jest trasa pokazująca oba poziomy (170 i 320) i można ją zwiedzać z dzieciakami od 6 lat. Jest też trasa tylko dla dorosłych czyli górnicza szychta na poziomie 355, a nawet podziemny bar (znowu 320). Jeśli jednak planujecie rodzinne poznawanie Zabrza, dużo bardziej polecam wam coś innego. Sztolnia Królowa Luiza, to miejsce, w którym również nie brakuje atrakcji, a dzieciaki bawią się tam o wiele lepiej. Część tamtejszej ekspozycji jest zrobiona z myślą o szkołach, ale turysta indywidualny jest również mile widziany (i co ważne, nie ma problemów z umówieniem wizyty). Zaczynamy?
kopalnia
Ostatni pomysł na jednodniówkę na Śląsku się wam spodobał (Pławniowice i Gliwice), mam więc dla was kolejną. Tym razem zapraszamy do Zabrza, czyli miasta, które nierozerwalnie kojarzy się z przemysłem i industrialem. I dobrze! Takiej perełki jak Kopalnia Guido nie ma nigdzie indziej. Każdy powinien tam choć raz zjechać pod ziemię. Nieważne, czy dla zwiedzania górniczych tras, czy by zobaczyć teatralne przedstawienie, czy… wypić piwo 320 m pod ziemią. Guido to nie jedyna poprzemysłowa atrakcja miasta, będąc tam jednak z dziećmi na takich miejscach nie mogliśmy poprzestać. Szukaliśmy jeszcze czegoś inne, mniej dla Zabrza oczywistego. I wiecie co? Pojechaliśmy do Miejskiego Ogrodu Botanicznego. Tak, ogromna oaza zieleni w samym środku miasta. Spodziewaliście się? Co zobaczyć w Zabrzu w jeden dzień? Dziś nasza pierwsza propozycja.
Tarnowskie Góry, czyli podziemny zjazd do kopalni srebra
To była pierwsza podziemna wycieczka Hani. I Huberta też! Pierwsza, więc na razie głęboko nie było – no ale 40 metrów pod ziemią to też coś, prawda? Na pierwszy ogień wybraliśmy się do Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach. Na Szlaku Zabytków Techniki jest jeszcze druga kopalnia – Guido w Zabrzu, ale za Tarnowskimi Górami przemawiała kilka czynników. Po pierwsze, pod ziemię można zjechać wózkiem (Co też zrobiliśmy, rezygnując z chusty. Tak naprawdę chciałam też sprawdzić, czy faktycznie nie będzie z tym wózkiem problemów. Hubi był królem podziemnych korytarzy, a do łódki wózka nawet nie trzeba było składać). Po drugie, nie ma ograniczeń wiekowych, a na zjazd 320 metrów pod ziemię w Zabrzu (osobiście uważam, że na 170 m jest mało ciekawie) dzieci muszą nam jeszcze trochę podrosnąć. Po trzecie, w TG zjeżdża się zwykłą, nowoczesną windą, więc miałam pewność, że Hanka nam nie spanikuje w kompletnej ciemności (Akurat dla mnie jako dorosłego turysty jest to jakieś nieporozumienie, no ale nic nie poradzę. W Guido jest tradycyjna szola i ciemność).
No ale wracając do Tarnowskich Gór. Trasa ma 1,7 km, z tego 270 m płynie się łodziami – trochę ponad godzina zwiedzania, więc w sam raz dla (przynajmniej moich) dzieci.