Nie napiszę, że trzy tygodnie w sanatorium Cegielski w Dąbkach minęły jak z bicza strzelił. Kto sam był gdziekolwiek z dwójką dzieci i tak by mi nie uwierzył 😉 Nie napiszę też, że pogoda nas rozpieszczała, bo tak nie było. Początek był bardzo obiecujący, jak się rozochociliśmy to zaczęło padać… Na szczęście częściej padało przed południem, kiedy akurat mieliśmy sporo zajęć. Po obiedzie było już zazwyczaj lepiej. Jak już wychodziło słońce to plaża była po prostu boska (to co, że wiatr urywał głowy, w sumie przy wietrze jest więcej jodu w powietrzu, a po niego przyjechaliśmy). Do tego w samym sanatorium dzieci miały naprawdę dużo zajęć, nawet kiedy padało nie było więc tragedii. Patrząc z perspektywy naszego poprzedniego pobytu w sanatorium, w sanatorium Susmed, w Cegielskim animacje były dużo lepiej zorganizowane. Dzieci nie miały prawa się nudzić. Po publikacji artykułu o sanatorium dostałam wiele pytań o nasz pobyt i warunki w sanatorium. No to teraz czas na odpowiedzi.
Tag:
poza sezonem
Półwysep Helski zimą? W styczniu? Przecież tam wtedy wszystko jest pozamykane. Hula wiatr. Pustka. Tak! Właśnie dlatego tam pojechaliśmy w naszą pierwszą podróż w 2017 r. Wyjazd był mega spontaniczny. Wszystko przez rybnicko-katowicki smog, o którym jest ostatnio głośno. Kiedy siedząc w pracy, w biurze na 18 piętrze, widziałam… właśnie nic nie widziałam, kompletnie nic, miarka się przebrała. To był poniedziałek, a my we wtorek późnym wieczorem wyruszaliśmy w drogę do Kuźnicy. Po czyste powietrze i spokój. Znaleźliśmy tam i jedno, i drugie. I jeszcze piękne widoki.
Kurorty po sezonie… hmmm… no za dużo się tam nie dzieje. Nam to nie przeszkadzało, bo nie po atrakcje do Dąbek jechaliśmy, my raczej po jod. A jego (podobno, nie widziałam) było pod dostatkiem. Do tego ta pogoda. Przyznaję, że gdyby przed wyjazdem ktoś mi powiedział, że w listopadzie zdarzy mi się spacerować po plaży w… samym swetrze to bym go wyśmiała. A tu taka niespodzianka.