Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o Wiśle, przecież to chyba jedna z najpopularniejszych górskich miejscowości, co roku odwiedzana przez setki tysięcy turystów, w tym przede wszystkim rodzin. No właśnie… Ta popularność była jednym z powodów, przez które ja raczej „Perłę Beskidów” omijałam szerokim łukiem. Jakoś nie w głowie był mi spacer wiślańskim deptakiem czy zabawa z dziećmi w wiślańskim parku atrakcji. Zupełnie zapominałam, że atrakcje „zrobione” pod rodziny z dziećmi to tylko jedna z twarzy tej wypoczynkowe miejscowości. Dlatego, gdy dostaliśmy zaproszenie do Rezydencji Pod Ochorowiczówką, zawahałam się. Czy na pewno chcę jechać właśnie do Wisły? Po namyśle stwierdziliśmy, że pojedziemy, na wszelki wypadek już po sezonie. I co? I chyba tam wrócimy!
Beskid Śląski
Przedświąteczny weekend spędziliśmy w Kompleksie Istebna Zagroń. Zawsze chciałam trochę odpocząć od świątecznej gonitwy i jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę! Po pierwsze, ludzi jak na lekarstwo, tłumy były dopiero tydzień później. Po drugie, atrakcje dla dzieci na wyciągnięcie ręki, co przy kapryśnej aurze (pierwszego dnia nasze plany lekko pozmieniała gęsta mlecznobiała mgła) było bardzo ważne. Do naszej dyspozycji był kącik zabaw, baseny, a na zewnątrz dzieciaki mogły zobaczyć zwierzątka w mini zoo.
Z wizytą u Kawuloka – co to jest kurna chata?
Chata Kawuloka to miejsce, w którym byliśmy nieraz, ale nigdy nie opisywałam jej na blogu. Tym razem po raz pierwszy pojawiliśmy się tam całą rodziną. I po raz pierwszy zwiedzaliśmy nie z przewodnikiem (jeśli będziecie mieć okazję to polecamy pokazy, które prowadzi znany w Istebnej Janko), a z… audiobookami. Dzieciaki były zachwycone!
Leśny Park Edukacji Ekologicznej w Istebnej
Do Istebnej jeździmy często, Hania spędziła tam swoje pierwsze kilkudniowe wakacje (klik). Ostatnio byliśmy kolejny raz, rozpoczynając tym samym sezon wiosennych (choć był jeszcze śnieg) wycieczek. Na początek odwiedziliśmy miejsce, które zawsze mijaliśmy w drodze na Ochodzitą. Jakoś nigdy Leśny Ośrodek Edukacji Ekologicznej nas nie zainteresowało. Tym razem tam wstąpiliśmy i… na pewno nie była to pierwsza i ostatnia wizyta. Dzieciom bardzo się podobało (nawet Hubowi!). Szczególnie, że (jak zwykle) byliśmy sami 😉 Pomysł robienia sobie piątkowych, a nie weekendowych wyjazdów również zamierzam w tym roku uskuteczniać.