Strona domowa Polskadolnośląskie Żywe Muzeum Ceramiki – dla niego odwiedź Bolesławiec!

Żywe Muzeum Ceramiki – dla niego odwiedź Bolesławiec!

przez Basia||Podróże Hani

Bolesławiec od zawsze kojarzył mi się z cudowną ceramiką, kiedy więc okazało się, że będziemy niedaleko, muzeum ceramiki musiało się znaleźć na naszej liście. I tu niespodzianka – okazało się, że muzea są dwa. Pierwsze to typowa wystawa, prezentująca historię bolesławieckiej ceramiki. Drugie – modne ostatnio tzw. żywe muzeum. Manufaktura, w której ręcznie wyrabia się ceramikę, a turyści mogą cały proces podglądać. Ba! Mogą wziąć w nim udział, ale o tym za chwilę.

Historia bolesławieckiej ceramiki sięga drugiej połowy XIV w. Jednak to co jest najbardziej rozpoznawalne – powtarzalne wzory i charakterystyczny kobaltowy kolor – znane jest od wieku XIX. Wzory nakładane są na wypalone naczynia metodą stempelkową, ręcznie. To sprawia, że każdy produkt jest niepowtarzalny. Niepowtarzalna jest też możliwość zobaczenia całego procesu produkcji przez turystów.

Żywe Muzeum Ceramiki

Żywe Muzeum Ceramiki w Bolesławcu znajduje się w prawdziwej, cały czas produkującej ceramikę, Fabryce Naczyń Kamionkowych „Manufaktura”.

To mały kompleks, w którym turysta znajdzie wszystko czego potrzebuje. Zwiedza zakład, bierze udział w warsztatach, może napić się kawy w manufakturowej kawiarni. W końcu – może zrobić zakupy!

W naszym przypadku zakupy (a raczej proces eliminacji niektórych naczyń, żeby portfel wytrzymał) trwały dłużej niż zwiedzanie… Tak więc pamiętajcie, sklepik, mimo, że to przez niego się wchodzi do Manufaktury, zostawcie sobie na koniec.

W trakcie zwiedzania manufaktury zobaczyliśmy każdy z etapów produkcji bolesławieckiej ceramiki. Dzieciaki dotykały masę ceramiczną, z której robione są naczynia z Bolesławca. Widzieliśmy naczynia w formach (przed wyjęciem tracą ok. 4% objętości). Oglądaliśmy jak doklejane są uszka i inne elementy, które trzeba dodać ręcznie. Towarzyszyliśmy naczyniom wędrującym do pieca (wychodzą z niego… różowe!), a później podpatrywaliśmy jak były zdobione, szkliwione i przygotowywane do drugiego wypalania. Całość zwiedzania zakładu trwała jakieś 20 minut. Pewnie dla niektórych zdecydowanie za krótko, jednak dla nas, zwiedzających z dziećmi, był to optymalny czas. Żadne dziecko się nie znudziło. Do czasu jazdy na koniach w stadninie przy zamku Kliczków manufaktura w Bolesławcu była ich ulubioną atrakcją w trakcie całej 4-dniowej wycieczki.

Dodatkowo, po zobaczeniu całego procesu produkcji ceramiki, postanowiliśmy sami coś stworzyć. Poszliśmy na warsztaty ceramiczne, w trakcie których ozdabialiśmy wcześniej przygotowane do zdobienia kubki. Do dyspozycji mieliśmy kolorowe farbki, stempelki i naszą wyobraźnię. Oj cuda powychodziły! Hania, największa artystka w rodzinie, oczywiście ozdabiała swój kubek najdłużej. Reszta w tym czasie czekała na nią w manufakturowej kawiarni. Kawa pita z bolesławieckiej ceramiki smakuje lepiej (dlatego mam już w domu swoją filiżankę, a w zasadzie… kilka).

Przesyłka z manufaktury!

Same warsztaty to jednak nie koniec! Każdy kto postempelkował sobie swoje własne ceramiczne naczynie może je dostać. Oczywiście nie od razu, bo zrobione przez turystów dzieła trzeba najpierw wypalić.

Każdy uczestnik warsztatów, który zostawi w Manufakturze swój adres, po kilku dniach otrzyma przesyłkę. Nasza dotarła dokładnie po tygodniu.

Ależ było radości! Zgadnijcie z jakich kubków dzieciaki piją kakao?

Bolesławiec – atrakcje

Do Bolesławca przyjechaliśmy na rowerach z Kliczkowa (ok. 16 km całkiem przyjemnej trasy w jedną stronę), po atrakcjach związanych z ceramiką dzieciom należało się coś jeszcze… Jadąc samochodem do zamku Kliczków, w którym nocowaliśmy, najpierw zauważyliśmy ogromny wiadukt w Bolesławcu. Okazało się, że to jeden z najdłuższych w Europie wiaduktów kolejowych (ma 490 m długości). Jego budowę rozpoczęto w 1844 r., a już w 1846 r., po uroczystym otwarciu dokonanym przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV, jeździły tam pociągi. Tak było do 1945 r. kiedy część budowli została wysadzona przez wojska niemieckie. Odbudowa rozpoczęła się już w 1947 r., a całkiem niedawno – w 2009 r., zakończył się generalny remont wiaduktu. Dziś budowla naprawdę robi wrażenie. Uwagę dzieci jednak bardziej przykuł spory skate park tuż przy owym wiadukcie. Tam spędziliśmy resztę dnia (i dlatego nie byliśmy na zamku w Bolkowie).

Wcześniej (po drodze z Manufaktury) byliśmy na rynku. To było największe zaskoczenie! Rynek w Bolesławcu jest przepiękny! Zadbane kamieniczki, sporo roślinności, nawet pięknie śpiewająca artystka przy restauracji, w której zjedliśmy obiad. Nie chciało nam się z rynku ruszać. Właśnie dlatego w tym artykule nie ma zdjęć z Muzeum Ceramiki – nie zdążyliśmy do niego wejść, bo było otwarte tylko do 16. Zostawiamy je sobie na kolejną wizytę w Bolesławcu. Jestem przekonana, że jeszcze nieraz tam będziemy. Choćby na Święto Ceramiki.

Bolesławiec – gdzie zjeść

Atrakcji było mnóstwo, w Bolesławcu spędziliśmy dużo więcej czasu niż przypuszczałam. Stołowaliśmy się w dwóch miejscach (plus kawa w Manufakturze). Na rynku zjedliśmy w Restauracji Pod Arkadami. (pizza i dania z pieca, świeżo wyciskane soki, lody). Wybrana przypadkowo (z ogródka był ładny widok, do tego cień), okazała się strzałem w dziesiątkę. Kolejne miejsce, tuż za Bolesławcem, już nam polecono. To Gospoda Kruszyna, stylizowana na starą chatę. Wystrój przykuł uwagę dzieci (dla tych, których nie zaciekawią stare sprzęty jest plac zabaw), nas – menu. Postawiliśmy na klasykę – rosół i micha pierogów. Na szczęście uprzedzono nas, że koniecznie musimy choć trochę miejsca zostawić sobie na deser. Uroku miejscu dodawał fakt, że wszystko podawane było – a jakże – w bolesławieckiej ceramice. Polecamy!

Zwiedzanie w trakcie Covid-19

W Bolesławcu byliśmy w trakcie trwającej pandemii Covid-19. Oczywiście wiązało się to z pewnymi ograniczeniami. Przede wszystkim wszyscy zwiedzający Żywe Muzeum Ceramiki musieli nosić maseczki. Grupy były małe (przed pandemią również, tam ogólnie jest dość mało miejsca), a w trakcie warsztatów turyści siedzieli w dość znacznej odległości od siebie. W widocznych miejscach były również wystawione płyny dezynfekujące, z których dość ochoczo korzystano.

Długo się zastanawiałam, czy w ogóle chodzić z dziećmi do miejsc, które nie są na wolnym powietrzu. Nie ukrywam, że jak wielu z nas, po prostu w pewnym momencie się bałam. Trzeba jednak żyć dalej. Jeśli widzę, że pracownicy i turyści stosują się do zaleceń, nie mam już obaw.

Informacje praktyczne:
Żywe Muzeum Ceramiki, ul. Gdańska 30, Bolesławiec, zwiedzanie w cenie 20 zł (dorośli) i 15 zł (dzieci), warsztaty od 30 zł, zwiedzanie najlepiej rezerwować tutaj, www.ceramiczna-przygoda.pl/zywe-muzeum-ceramiki/
Skate Park, ul. Wróblewskiego, Bolesławiec, przy wiadukcie kolejowym, wstęp wolny.
Gospoda Kruszyna, ul. Świerkowa 2, Kruszyn.

* * *
Przeczytajcie też nasze wpisy o Żywym Muzeum Piernika w Toruniu i Rogalowym Muzeum w Poznaniu. Te miejsca wciągają tak samo jak Żywe Muzeum Ceramiki – Manufaktura w Bolesławcu!

* * *
Dolny Śląsk odwiedziliśmy na zaproszenie Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej. Wszystkie nasze teksty z tego regionu znajdziecie tutaj.

Mogą Ci się również spodobać...

1 komentarz(y)

FUKO 21 lipca 2020 - 11:48

Spora dawka pomocnych informacji i fotorelacja, która zachęca do odwiedzenia tego miejsca. Pozdrawiamy!

Odpowiedz

Zostaw komentarz