Jesień to świetny czas na weekendowe wyjazdy. Przyjemna aura, mniejszy tłok, często lepsze niż latem ceny. Mam dla was kilka pomysłów na wycieczki po polsko-czeskim pograniczu. I Polacy, i Czesi mają do nich rzut beretem, atrakcji do zobaczenia jest ogrom.
Wakacje za nami, dni są coraz krótsze, ale jesienne weekendy to świetny czas na jednodniowe, krótkie wycieczki. Już bez skwaru i letnich tłumów, za to w otoczeniu kolorów i (dla wielu) dużo przyjemniejszej temperatury. Mieszkając w Polsce w województwie śląskim lub w Czechach w kraju śląsko-morawskim w zasięgu 1-2 godzin jazdy autem masz mnóstwo atrakcji do odwiedzenia. Wybrałam dla was kilka propozycji wycieczek z dziećmi (choć bez nich też można jechać) po śląsko-morawskim pograniczu. Ciekawa jestem czy znacie wszystkie te miejsca (ja wcześniej nie znałam). Zaczynamy od pomysłów po polskiej stronie granicy.
Pszczyna – perła Górnego Śląska
Gdy ktoś pyta mnie o to gdzie pojechać z dziećmi/teściową/znajomymi, którzy nigdy nie zwiedzali Śląska (tu wymieniać można w nieskończoność) zawsze w ciemno mogę polecić Pszczynę. To w sumie nieduże miasteczko zapewnia naprawdę wiele atrakcji. W sam raz na jednodniową (a nawet dłuższą) wycieczkę lub przerwę na trasie w góry.
Sercem Pszczyny jest starówka z przepięknym Muzeum Zamkowym i otaczającymi go terenami zielonymi. I to właśnie Zabytkowy Park Pszczyński jest najczęstszym celem naszych wycieczek, zarówno pieszych jak i rowerowych.
Co koniecznie trzeba zobaczyć w Pszczynie?
Najcenniejszym zabytkiem w Pszczynie jest zdecydowanie tamtejszy pałac (choć oficjalna nazwa to Muzeum Zamkowe w Pszczynie). W II połowie XIX w. rezydencji nadano ostateczny, neobarokowy kształt. Z zewnątrz, z różnych miejsc w parku budynek prezentuje się niezwykle malowniczo (polecamy zrobić zdjęcie np. z wysepki, na której jest Herbaciarnia). Warto też wejść do środka, by zobaczyć niezwykle bogate wnętrza. Mnie od lat olśniewa sala koncertowa z ogromnymi lustrami i kryształowymi żyrandolami.
Pro tip: we wtorki wstęp do Muzeum Zamkowego w Pszczynie jest darmowy, ale – przynajmniej w wakacje – trzeba swoje odstać w kolejce do kasy (my staliśmy… godzinę). Czy warto? Antoni twierdzi, że tak. Szczególnie, że zaoszczędzone na biletach pieniądze przejedliśmy w pobliskiej pizzerii.
Spacerując po części parku zwanej Zwierzyńcem z pewnością traficie do Pokazowej Zagrody Żubrów. To obowiązkowy obiekt jeśli do Pszczyny przyjeżdżacie z dziećmi, choć perspektywa stanięcia niemal oko w oko z królem puszczy i dla dorosłych może być kusząca. Są stałe godziny karmienia żubrzego stada (od listopada do marca – 9.00, 11.00, 13.00, 15.00, a od marca do października odpowiednio 10.00, 12.00, 14.00, 16.00) i wtedy w zagrodzie jest zdecydowanie najwięcej turystów. Pomiędzy karmieniami żubrów warto przyjrzeć się i innym mieszkańcom zagrody – jeleniom, danielom, sarnom, osiołkom, gęsiom czy swobodnie przechadzającym się po całym terenie pawiom. Zajrzeć można też na wystawy w znajdującym się w centrum zagrody drewnianym budynku.
Pro tip: Jeśli macie więcej czasu warto kupić bilet łączony do Zagrody Żubrów i znajdującego się nieopodal Skansenu – Zagrody Wsi Pszczyńskiej. Wychodzi taniej.
Będąc na pszczyńskiej starówce koniecznie zróbcie sobie zdjęcie przy ławeczce Daisy von Pless, która była najsłynniejszą mieszkanką pszczyńskiego zamku (choć podobno wcale go nie lubiła). To ta sama księżna, o której opowiadają przewodnicy na zamku Książ. Rezydencje w Pszczynie i Wałbrzychu należały do jednej rodziny Hochbergów. Z kolei w jednej z przyrynkowych uliczek mieści się kameralne Muzeum Prasy Śląskiej. Z nieco starszymi dziećmi warto tam wstąpić i pokazać im jak kiedyś drukowało się gazety.
Żywiec – dużo więcej niż baza wypadowa w Beskidy
Kto nie słyszał o Żywcu? A kto z was to miasto zwiedził (no, może poza słynnym browarem)? Jak się okazuje Żywiec to nie tylko doskonała baza wypadowa w góry, ale też świetne miejsce na całodzienne zwiedzanie. Wystarczy znaleźć się w parku zamkowym w samym centrum miasta, by nie wyjść z niego przez kilka godzin.
26-hektarowy park założono na początku XVIII w., od tego czasu zmieniał się on i wzbogacał o kolejne ciekawe zakątki i atrakcje do zobaczenia. Dziś spacerując parkowymi alejkami można dojść m. in. do rosarium, fontanny, malowniczego Chińskiego Domku. Dzieciom najbardziej spodoba się oczywiście mini zoo, w którym zobaczyć można konie, krowę, kozy, świnie i mnóstwo ptactwa. Na drugim końcu parku zamkowego w Żywcu (dla maluchów, jak na większości wycieczek, przydadzą się rowerki biegowe) znajduje się park miniatur z zabytkami okolicy. Po zobaczeniu miniatur m. in. pałacyku w Rajczy, zameczku prezydenckiego w Wiśle czy zamku w Suchej Beskidzkiej może się okazać, że MUSICIE jechać i w inne miejsca na Żywiecczyźnie.
Będąc w parku zamkowym trzeba w końcu zobaczyć i same budynki, które ów zielony teren otacza, czyli Stary i Nowy Zamek (ten ostatni zwany też Pałacem Habsburgów). W Starym Zamku znajduje się siedziba muzeum, w którym bardzo polecam przede wszystkim wystawę etnograficzną. Na Żywiecczyźnie do dziś żywe są lokalne tradycje, co czyni ten region wyjątkowym. W muzeum można zobaczyć kolorowe drewniane rzeźby, w tym słynne żywieckie ptaszki (my mamy takie na choince) oraz kolorowy korowód “dziadów”, czyli noworocznych, budzących i zachwyty, i grozę kolędników.
Pro tip: Dziady można zobaczyć nie tylko w muzeum! W styczniu w Bielsku-Białej, Milówce i właśnie w Żywcu odbywa się Przegląd Zespołów Kolędniczych i Obrzędowych Żywieckie Gody.
Arboretum Nový Dvůr w Stěbořicach – odpoczynek wśród zieleni
Wyjeżdżamy z Polski i kierujemy się w stronę czeskich, często nieoczywistych atrakcji. Jedną z nich jest arboretum Nový Dvůr w miejscowości Stěbořice. Co to takiego arboretum? Arboretum to miejsce, w którym gromadzi się drzewa i krzewy. Z jednej strony zbiory służą do badań nad roślinnością, z drugiej – to jedne z naszych ulubionych spacerowych miejscówek (bliżej domu mamy np. Arboretum Bramy Morawskiej w Raciborzu, w którym jesteśmy bardzo często).
My byliśmy w Novym Dvorze w samym środku lata, ale podejrzewam, że jesienią będzie tam niezwykle ciekawie i kolorowo. Co można zobaczyć w trakcie długiego spaceru? Roślinności z terenów Ameryki Północnej, Korei, Chin, Japonii i Syberii. Podobno aż 7 tysięcy gatunków! Oczywiście dla dzieci sam spacer to zazwyczaj zbyt mało. Na szczęście i tu arboretum daje radę. Już przy kasie można kupić karmę dla zwierzątek (taki super motywator do spaceru!). Zanim dojdziecie do zagrody z uroczymi kozami z pewnością znajdziecie na trasie staw z rybami, malowniczo położoną kładkę czy edukacyjne tablice. Mojej trójce bardzo podobała się też mini palmiarnia. Podejrzewam, że jesienią będzie zdecydowanie milej do niej wejść niż w upalny letni dzień. Zarezerwujcie sobie 2-3 godziny i koniecznie weźcie piknikowy koc.
Jeśli samo arboretum to dla was za mało, w jego najbliższej okolicy jest więcej ciekawych miejsc. W zasięgu kilkudziesięciu minut samochodem są m.in. pałace Kravare, Radun i Grodziec Gołęszycki (to jest naprawdę warte obejrzenia miejsce!) oraz miasto Opava. Wokół znajduje się też kilka wież widokowych, które – mam takie wrażenie – w Czechach są po prostu wszędzie. My jechaliśmy z Arboretum do Třemešnej, by wsiąść do kolejki wąskotorowej. W ten sposób mieliśmy zorganizowany cały ciekawy dzień z atrakcjami dla każdego członka rodziny.
Osoblazska (stacja w miejscowości Třemešná lub Osoblaha), czyli kolejowa wyprawa w przeszłość
Spektakularna czeska kolejka wąskotorowa Osoblazska, do tego tuż przy granicy z Polską była zdecydowanie naszym największym wakacyjnym lokalnym odkryciem! Nie mam pojęcia dlaczego wcześniej o niej nie słyszałam, tym bardziej się cieszę, że byliśmy i możemy wam ją polecić.
Kolejka Osoblazska od 1898 r. kursuje pomiędzy miejscowościami Třemešná i Osoblaha. Ciągnięte przez maszynę parową wagony pokonują 20-kilometrową trasę. Mnóstwo na niej pięknych widoków i… zakrętów, na których można zrobić fajne zdjęcia pędzącego składu (podobno aż 102!). W pociągu jest wagon rowerowy i piwny (dla dzieci można kupić kultową Kofolę).
Kursy kolejki Osoblazska są tylko dwa razy dziennie, dlatego tak świetną sprawą jest ów wagon rowerowy. My spakowaliśmy nasz sprzęt do wagonu, przejechaliśmy się kolejką po przygranicznych polsko-czeskich terenach i do stacji początkowej wróciliśmy już rowerami. Nasza trasa biegła mniej więcej wzdłuż linii kolejowej. Lekko odbijaliśmy od niej, by zobaczyć znajdujące się w okolicy atrakcje m. in. Slezské Rudoltice, Linhartovy czy Dívčí Hrad. Po nieco ponad 2 godzinach dotarliśmy do samochodu pozostawionego na stacji kolejowej w Tremesnej, zaledwie kilometr od polsko-czeskiej granicy.
Można oczywiście w dwie strony jechać kolejką, jednak pomiędzy kursami jest sporo czasu do zagospodarowania. Osoblazska kursuje tylko dwa razy w ciągu dnia (w weekendy). Nasze dzieci zgodnie też stwierdziły, że w dwie strony byłoby już… nudno (kolejka jedzie około godziny).
Uwaga! Regularne kursy kończą się we wrześniu, okazja do przejechania się kolejką będzie 11 listopada. Wtedy na tory wyjedzie specjalny pociąg parowy. To będzie coś!
Ostrava – cały dzień ze zwierzętami
Pozostając w Czechach, mam dla was jeszcze jedną propozycję wycieczki. Zdecydowanie na cały dzień, tej atrakcji nie ma sensu łączyć z innymi. Przygraniczną Ostrawę odwiedzamy bardzo często, to z Rybnika rzut kamieniem (jesteśmy tam szybciej niż w Katowicach!). Dojazd do Ostravy jest bezproblemowy i szybki w zasadzie z całego woj. śląskiego, a atrakcji czeka tam mnóstwo.
Ostrawa to dla mnie przede wszystkim industrialny kompleks DOV (Dolni Oblast Vitkovice), jednak z dziećmi pierwszym i najważniejszym punktem do odwiedzenia jest tam oczywiście ogród zoologiczny. W promieniu 1-2 godzin jazdy od domu mamy kilka takich miejsc i Ostrawa zdecydowanie wygrywa, szczególnie jeśli mamy dużo czasu na wycieczkę (jeśli mniej, zawsze wybieramy zoo w Opolu, bo jest świetne, ale dość kameralne).
Zoo w Ostrawie jest ogromne, zajmuje niemal 100 hektarów zróżnicowanego terenu i jest domem dla ponad 5 tysięcy zwierząt. Zobaczyć tam można i znane z wiejskich podwórek zwierzęta zagrodowe (karmienie kóz jest nie lada atrakcją dla maluchów), i egzotyczne, często chronione zwierzęta. W Pawilonie Ewolucji odwiedzicie szympansy, w budynku Tanganika – hipopotamy. Są lwy, słonie, żyrafy i inne zwierzęta sawanny (można je oglądać z wagoników ciufci, która wjeżdża na teren wybiegu!), ale też mnóstwo papug, żab, rybek i wiele innych okazów.
Fantastyczną częścią ostrawskiego ogrodu zoologicznego są place i kąciki zabaw. Jest ich mnóstwo, a niektóre mogłyby służyć za pojedynczą atrakcje na naprawdę długi czas. Dobrym pomysłem jest zabranie piknikowych kocy, wałówki i książki, bo może się zdarzyć, że przy placu zabaw zostaniecie na dłużej.
Jak w każdym tak fantastycznym miejscu i tu jest haczyk – tłumy zwiedzających. Ogrody zoologiczne są bardzo popularnym celem wycieczek dla rodzin z maluszkami i starszkami. Na szczęście w Ostrawie pomimo długich kolejek przy kasach odwiedzający są rozproszeni po naprawdę ogromnym terenie. A jeśli będzie chcieli odpocząć w ciszy, wystarczy z głównych alejek skręcić w ścieżki Ogrodu Botanicznego, który jest częścią zoo. Ścieżki wody, lasu i cienia poprowadzą was pomiędzy ekspozycjami. Same w sobie są bardzo atrakcyjne, bo zamontowano przy nich figury zwierząt, a prowadzące po nich kładki są otoczone roślinnością. Tam jest cicho, spokojnie, chłodno. Można się wyciszyć i… wrócić do głównych, gwarnych atrakcji.
W zoo w Ostrawie bardzo dużo się chodzi (same ścieżki Ogrodu Botanicznego mają aż 6 km!). Sposobem na zmęczone małe nóżki są drewniane wózki, które można wypożyczyć przy kasach lub ogrodowa ciufcia, która kursuje pomiędzy wybiegami. Dorosłym nogom po kilku godzinach chodzenia też się czasem przydaje…
Pro tip: Jeśli macie możliwość pojedźcie do Zoo Ostrawa w tygodniu. Świetną opcją jest możliwość kupna biletów on line. Zawsze z niej korzystamy, dzięki czemu udaje się nam omijać naprawdę długie kolejki do kasy.
Atrakcje pogranicza śląsko-morawskiego czekają
Którą z pięciu wycieczek wybieracie na jesienne rajzy? Mam nadzieję, że choć część z was odwiedzi opisane tu miejsca. Niniejszy tekst powstał przy współpracy z Moravian-Silesian Tourism i Stowarzyszeniem Region Beskidy w ramach projektu pn. „Pogranicze Śląsko – Morawskie / Slezsko – Moravské poraniona” , nr rejestracyjny: CZ.11.2.45/0.0/0.0/18_030/ 0001875 dofinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Programu Interreg V-A Republika Czeska – Polska. Jeszcze więcej atrakcji pogranicza znajdziecie w serwisie Pogranicze.gramy w to!
Czeska wersja moich propozycji wycieczek po śląsko-morawskim pograniczu dostępna jest tutaj.