Jura Krakowsko-Częstochowska to idealne miejsce na dłuuuugie spacery. W większość miejsc można podjechać samochodem, człowiek się więc przesadnie nie zmęczy. Atrakcji jest dużo, w zasadzie z roku na rok coraz więcej. Jest pięknie, zielono i blisko. My zrobiliśmy sobie mały spacer wokół… Amerykana. To urokliwy staw w Złotym Potoku.
Tak, tak, nazwa wzięta od „tej” Ameryki. Tak staw pod koniec XIX w. nazwali ówcześni właściciele Złotego Potoku, czyli rodzina Raczyńskich (pamiątek po nich jest tam dużo, dużo więcej). Amerykan wziął się od amerykańskiego senatora, który do Złotego Potoku przywiózł pierwszą ikrę zalęgową pstrąga potokowego. Właśnie z tego pstrąga jest teraz słynna ta miejscowość (choć ja osobiście bardziej polecam pstrąga z pobliskiej Sygontki ;p).
Ścieżką można obejść cały staw. W tym lasku Hania pierwszy raz widziała dzięcioła przy pracy! No i nazbierała sporo szyszek 😉
Przy Amerykanie można zjeść pstrąga i inne grillowane potrawy. Szczególnie w letnie weekendy miejsce jest naprawdę oblegane.
Następnego dnia pogoda była już zdecydowanie gorsza. Za to na spacerze byliśmy tylko my i… kaczki 😉