Wrocław to miasto idealne na wyjazd z dziećmi. Zoo, Hydropolis, wszechobecne krasnale, ogromna ilość muzeów, sporo parków i ogólny klimat sprzyjający rodzinnym eskapadom. We Wrocławiu jesteśmy co najmniej raz w roku, co nieco na blogu opisaliśmy (klik), jeszcze więcej atrakcji spokojnie czeka na swoją kolej. Tym razem chciałabym wam opisać kilka miejsc, które spodobają się dzieciom, a jednocześnie dadzą satysfakcję z odwiedzenia nowych miejsc rodzicom. Do tego wszystkie możecie zobaczyć zupełnie za darmo (no dobra, za karuzelę 2 zł dać trzeba, ale warto!). Zapraszam na spacer po kolorowym Wrocławiu. Bezpłatne atrakcje też są super.
Promenada Staromiejska we Wrocławiu
Promenadą Staromiejską doszliśmy do naszego hostelu od strony dworca PKP (była to droga „nieco” naokoło, jednak warto było). Spacer trwał jakieś 3 godziny, bo przystanków było naprawdę sporo. Na promenadę weszliśmy na wysokości Wzgórza Partyzantów. Przeszliśmy przez dość znany Park Staromiejski (przed bramą przywitał nas pierwszy tego dnia krasnal), w którym mieliśmy 2 przystanki, w zasadzie jeden dłuższy. Najpierw urządziliśmy sobie mały piknik przy niedużym placu zabaw, później przenieśliśmy się dosłownie 10 m w bok i pojeździliśmy na słynnej karuzeli. Nie napiszę ile razy jechaliśmy, w każdym razie udało się ruszyć dalej, gdy pan obsługujący karuzelę wspomniał, że najlepsze w okolic lody są tuż za rogiem. Wystarczyło przejść za znajdujący się na obrzeżach parku Staromiejskiego Teatr Lalek i już mogliśmy się raczyć rzeczywiście fantastycznymi lodami z Cafe Borówka. Faktycznie, lody były pyszne.
Po przejściu przez pasy na wysokości pomnika Bolesława Chrobrego (na drugiej stronie czekała ogromna róża wiatrów) dalej szliśmy zacienionym odcinkiem promenady. Naszym kolejnym przystankiem był plac przy Narodowym Forum Muzyki (jego sala koncertowa jest podobno prawie tak imponująca jak ta w NOSPR w Katowicach). Zatrzymaliśmy się przy nim z tradycyjnego wrocławskiego powodu – tak, znowu krasnal, a w zasadzie cała krasnala orkiestra. Dzieciaki mogły sprawdzić jak wiele znają muzycznych instrumentów. I znowu trzeba było je namawiać do kontynuacji spaceru. Ta część promenady była najeżona knajpkami, my jednak zatrzymaliśmy się nie na kawę czy deser, a – a jakże – na krótką zabawę na kolejny malutkim placu zabaw. Idąc dalej dotarliśmy do Kładki Radiowej Trójki (jest tam kolejny krasnal – radiowy dziennikarz!) i już byliśmy naprzeciwko dworca Świebodzkiego, w którym znajdował się nasz hostel (i słynne Kolejkowo, o którym też wam kiedyś napiszę). Idąc normalnym krokiem opisaną trasę przejdziecie w jakieś 20 minut…
Galeria Neonów we Wrocławiu
Nie zliczę ile razy byliśmy na wrocławskim rynku i tam nie zajrzeliśmy. Zawsze byliśmy za dnia, a żyliśmy w przekonaniu, że by wrażenia były odpowiednie trzeba tam podejść po zmroku. Myliliśmy się! Galeria Neonów zachwyca i w dzień! To niewielki zaułek, do którego można dojść od strony rynku (po drodze jest też coraz bardziej kojarzona Dzielnica Czterech Świątyń) lub promenady, jest naprawdę blisko. Nie liczyłam neonów, ale jest ich tam kilkadziesiąt. Zapalają się sekwencyjnie, dzieci miały więc nie lada frajdę, biegając od jednego do drugiego świecącego napisu. A że tym razem Wrocław odwiedziliśmy w samym środku lata, na zmierzch musieliśmy bardzo długo czekać… Nie doczekaliśmy, więc za zdjęcie „nocne” dziękuję wrocławskiej koleżance. Jesienią i zimą jest łatwiej, na pewno więc jeszcze się tam o zmroku pojawimy.
Kolorowe Podwórka we Wrocławiu
Kolejnego dnia podjechaliśmy tramwajem w okolice Ostrowa Tumskiego, by odkryć następne mniej oczywiste, choć już coraz bardziej znane miejsce – Kolorowe Podwórka na Nadodrzu, mieszczące się przy ul. Roosevelta 14-16. Szczerze – wyobrażałam je sobie inaczej. Niemniej ten jeden z efektów rewitalizacji społecznej Wrocławia warto zobaczyć, szczególnie z dziećmi. Podwórka faktycznie są bardzo kolorowe. Na powierzchni ok. 1200 m2 mieszkańcy wraz z artystami stworzyli dziesiątki kolorowych obrazów. Są wizerunki słynnych osób, są scenki rodzajowe, zwierzęta, bajkowe postaci, obrazki zupełnie zwyczajne sąsiadują z nieziemskimi wizjami. I ten misz-masz jest chyba najpiękniejszy, byliśmy tam w 5 dzieci i każde z nich zwróciło uwagę na coś innego. I każdemu się podobało.
Wyspa Bielawska we Wrocławiu
Ostatnie wrocławskie popołudnie spędziliśmy na zabawie. Znów podjechaliśmy na Ostrów Tumski i stamtąd spacerkiem poszliśmy na Wyspę Bielawską, tym razem nie odwiedzając słynniejszej Wyspy Młyńskiej. Dlaczego tam? Bo jest tam spore nagromadzenie placów zabaw, taki prodziecięcy to był wyjazd. Wszystkie place są obok siebie, jest miejsce i dla maluchów, i dla starszaków. Do tego blisko do świetnego baru mlecznego „Jak u Mamy”. Deser też był – Lodziarnia Roma (lody z galaretką najlepsze!).
Rynek we Wrocławiu
Nie wyobrażam sobie wizyty we Wrocławiu bez choć przejścia przez Rynek i Plac Solny. Wiadomo, trzeba zobaczyć czy nie pojawiły się nowe krasnale i odwiedzić kilka fajnych miejsc. Tym razem Antek raczkował pod fontanną, starszaki faktycznie znalazły nowe krasnale (jest ich już ponad 300!!!). Odwiedziliśmy też Jatki. To kolejne wrocławskie figurki – tym razem przedstawiające zwierzęta – kozę, świnię, koguta, gęsi z jajkiem, królika i cielaka. O co chodzi? Otóż właśnie przy tej uliczce od średniowiecza działali rzeźnicy. Urocze zwierzątka są w zamyśle artystów pomnikiem jaki „Ku czci Zwierząt Rzeźnych” wystawili… konsumenci. Z drugiej strony Rynku (od ul. Świdnickiej) jest kawiarnia Barbara, od pewnego czasu stałe miejsce na moją kawę i harce dzieci.
5 komentarzy
Świetny pomysł z tym zwiedzaniem szlakiem placów zabaw. I dzieci zadowolone, i rodzice. I co najważniejsze, kolejny radosny dzień spędzony razem 🙂
We Wrocławiu byłem już wielokrotnie, a jeszcze nie trafiłem do Galerii Neonów. Podczas kolejnej wizyty będę musiał to nadrobić.
Podoba mi się ten przewodnik. Super 🙂
Świetny przewodnik, Wrocław to nie tylko zoo, ale wyspa słodowa, ogród botaniczny.
Dla nas zoo jest naprawdę na którymś tam miejscu