Rozpoczęły się zimowe ferie, choć na razie ani zimy, ani możliwości swobodnych wyjazdów nie ma. Niemniej dzieciom wypoczynek się należy. Czas spędzony razem na świeżym powietrzu będzie zupełnie inny niż ten przed ekranem w domu. Mam dla was kilka propozycji wyjazdów, które udadzą się nawet w dziwne ferie 2021…
Spacer po zoo
Ogrody zoologiczne są czynne, funkcjonują oczywiście z ograniczeniami, ale to świetne miejsce na zimowe wycieczki. Jest ruch na świeżym powietrzu, są zwierzęta (i to naprawdę na wyciągnięcie ręki, a nie pochowane jak to się zdarza w upały), nie ma tłumów. My przed świętami Bożego Narodzenia byliśmy w Zoo w Chorzowie. Po ogrodowych alejkach spacerowaliśmy właściwie sami. W trakcie 2-godzin naszego pobytu (i przedeptaniu 7 km!) spotkaliśmy ledwie kilkanaście osób. Za to zwierząt widzieliśmy sporo i to naprawdę z bliska. Stanęliśmy oko w oko z lwicą. W pawilonie ze słoniami trafiliśmy na karmienie i porozmawialiśmy z opiekunką zwierząt o ich zwyczajach i jadłospisie.
W zoo w Chorzowie (podejrzewam, że w pozostałych ogrodach zoologicznych w Polsce również) są oczywiście pandemiczne ograniczenia. Obowiązują maseczki, place zabaw są niedostępne, a w pawilonach może przebywać maks. 5 odwiedzających (to było ciekawe doświadczenie…). Za to bilety są teraz bardzo tanie – bilety rodzinny w kasie zoo kosztuje 17,5 zł. Żal nie iść.
Spacer w naturę
Nie ważne, gdzie mieszkacie, NA PEWNO macie w pobliżu jakiś park/las/rezerwat przyrody. To miejsca, które wielu z nas doceniło dopiero w 2020, gdy okazało się, że można z domu wyjść TYLKO do lasu. A przecież w lasach jest super! Są ścieżki dydaktyczne, drewniane kładki, powalone drzewa do pokonania, czasem znajdzie się jakiś #kamyczek… Wierzę w waszą pomysłowość.
Wśród miejsc, które odwiedziliśmy (część nawet przed tym feralnym rokiem!), polecam m.in.:
- Rudy – zawsze! Zimą chyba najbardziej polecam spacery po parku wokół klasztoru. Wystarczy wyjść z auta i od od razu są mostki, ogromne drzewa, ścieżki w każdą stronę i tablice edukacyjne.
- Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie – gdy spadnie śnieg jest górka, gdy go nie ma są alejki do spacerowania, wieża widokowa i najlepszy na Śląsku plac zabaw (choć zjazd tyrolką w śniegu też już zaliczyliśmy). Fajną opcją na spacer jest też ścieżka pomiędzy dwiema częściami ogrodu – żółtą (tą z placem zabaw) i czerwoną.
- Park Śląski w Chorzowie – jego alejkami można pospacerować przy okazji np. wizyty w zoo czy w skansenie. Obie te instytucje cały czas są otwarte dla odwiedzających. W skansenie Hania już kiedyś bawiła w śniegu (tak, kiedyś w mieście był też śnieg, zobaczcie sami tutaj).
- Szwajcaria Rachowicka – o tej ścieżce dydaktycznej niedaleko Gliwic przeczytacie u Frantków Wędrowniczków. Ścieżka jest krótka, ale pełna zawieszonych na łańcuchach mostków, które były dla dzieci najlepszą atrakcją. My pojechaliśmy tam w środku lata, gdy mało było miejsc bez ludzi. Byliśmy sami!
- Las Obora i Arboretum Ziemi Morawskiej w Raciborzu – tam najczęściej bywamy latem i jesienią, ale zimowe spacery też są wskazane. Dodatkową atrakcją są zwierzątka w mini zoo, zobaczcie sami tu.
- Pojezierze Palowickie – tam można się pokusić o spacer do słynnej (szczególnie wśród rowerzystów) Chatki Shreka.
Ogrody Kapias
Ogrody Kapias w Goczałkowicach to miejsce oblegane przez odwiedzających, przynajmniej latem. A po sezonie to bardzo przyjemne miejsce na spacery. Można się bawić w chowanego (ileż tam jest zakamarków), można szukać skrzatów w malowniczym domku, można się pobawić na małym placu zabaw. Kiedyś o ogrodach pisałam tu.
Wizyta u żubrów
Żubry na Śląsku kojarzą się przede wszystkim z Zagrodą Żubrów w Pszczynie. Wizytę u króla puszczy można połączyć ze spacerem po ogromnym, pełnym uroczych zakątków Parku Pszczyńskim. Można tam iść nawet na sanki (jak oczywiście jest śnieg…). Zobaczcie ten nasz stary wpis.
Żubry można zobaczyć jeszcze w Leśnym Parku Niespodzianek w Ustroniu i – tuż obok Pszczyny – w Rezerwacie Przyrody Żubrowisko w Jankowicach. W tym ostatnim na odwiedzających czekają tablice edukacyjne, 2-kilometrowa ścieżka przez las i – jeśli ma się szczęście tak jak my ostatnio – żubry, z którymi można stanąć prawie oko w oko! I najlepsze – żadnych ludzi!
Zagroda 3 siostry
Jeśli o spotkaniach ze zwierzętami mowa, my zawsze i wszędzie chwalimy naszą lokalną rybnicką Zagrodę 3 siostry. Jako że owe 3 siostry znamy, spędzamy w zagrodzie bardzo dużo czasu i naszym dzieciom to miejsce nigdy się nie znudzi. Hubo jest już nawet kandydatem na pierwszego licencjonowanego przewodnika spoza zagrodowej rodziny. Zaletą jest to, że otoczenie zagrody się zmienia, spieszcie się żeby zobaczyć stajenkę i cały bożonarodzeniowy entourage. Artykuł o tym miejscu znajdziecie tutaj.
Góry, nie stoki
Gdy tylko w górach się zabieli, wszyscy rodzice chcą wziąć dzieci na sanki. Na stokach i oślich łączkach są tłumy. A największa zabawa jest przecież wtedy, gdy naturalny śnieg jest po prostu na trasie! Czasem zamiast jechać na górkę warto po prostu zabrać dziecko w góry. Przejść się jakąś łatwą trasą i „przy okazji” zaliczyć sanki i ekspresowe zejście na dół. By nie było bardzo pod górkę warto wykorzystać kolejki, w Beskidach jest ich całkiem sporo (patrz niżej).
Wśród najpopularniejszych tras są m. in. te do Chaty Wuja Toma z Brennej, na Soszów w Wiśle, Krawców Wierch, Halę Boraczą, Trzy Kopce Wiślańskie czy ostatnio naszą ulubioną, Hrobaczą Łąkę. Oczywiście im wyzej, tym śniegu więcej. Skarbnicę tras znajdziecie u naszych znajomych z Ruszaj z nami.
Kolejki górskie
Z kolejkami górskimi zawsze mam problem.Nie lubię, bo zawsze są tam tłumy. Ale! Jak już wjedziemy wyżej, to możemy iść dalej, szczytami i zrobić naprawdę widokową wycieczkę. No i wyżej jest większe prawdopodobieństwo, że będzie śnieg. A o śnieg przecież chodzi!
Kolejki górskie polecam jednak raczej w tygodniu. W weekendy przeżywają prawdziwe oblężenie. Te najpopularniejsze to:
- Kolej linowa na Czantorię – na Polanę Stokłosicę wjeżdża się na 4-osobowych kanapach. Zawsze gdy jest śnieg wjeżdżamy i później idziemy dalej, w stronę wieży widokowej (to już Czechy!) i dalej. Do Ustronia staramy się już schodzić pieszo (a raczej zjechać na sankach, powrót na dół jest ekspresowy). Teraz przy górnej stacji kolejki jest też naśnieżane miejsce do zjeżdżania na sankach. Byliśmy i polecamy!
- Kolej linowa na Szyndzielnię – do górnej stacji kolejki wiozą nas wygodne wagoniki, do których bez problemu zmieszczą się sanki, ślizgi, a nawet dziecięcy wózek. My zawsze najpierw idziemy na górkę (wystarczy po wyjściu z kolejki skręcić w lewo). Potem idziemy do schroniska Szyndzielnia (ostatnio była tak cudna widoczność, że widzieliśmy Tatry!), dalej na szczyt Szyndzielni i na Klimczok (teraz widzieliśmy z niego schronisko, Tatry i Skrzyczne jak na dłoni!). Czasem zjeżdżamy do schroniska na Klimczoku, czasem od razu wracamy na Szyndzielnię. Jak jest dużo śniegu warto ominąć kolejkę i na dół po prostu zjechać, szlak doprowadzi was albo do toru saneczkowego na Dębowcu, albo pod stację kolejki.
- Kolej na Skrzyczne – a właściwie dwie kolejki kanapowe. Pierwsza wwozi turystów na Jaworzynę, druga na Skrzyczne. Pod schroniskiem jest ośla łączka, na której naprawdę można poszaleć. Ja mam nadzieję, że uda nam się wjechać i później przejść ze Skrzycznego na Przełęcz Salmopolską, mijając po drodze słynną Malinowską Skałę.
- Kolej szynowa na Żar – na Żar bez problemu można wejść trasą wzdłuż kolejki lub asfaltem. Można też wjechać kolejką i później iść nieco wyżej, na Kiczerę. To niecała godzina drogi, ale miejsce jest idealne na zimowe wyprawy z sankami.
Świąteczne miasta
W zimowe dni miasta są piękniejsze po zmroku. Warto to wykorzystać, szczególnie jeśli pracujecie i czas macie tylko popołudniami. Albo gdy przed południem jedziecie z dziećmi na wycieczkę i po 2-3 godzinach jesteście już po zwiedzaniu, a do wieczora jeszcze pozostało sporo czasu. Wracając z sanek można odwiedzić rozświetlone Bielsko-Białą. Nawet po pracy można podjechać do Rybnika, Gliwic (do 8 stycznia na rynku jest tam też bezpłatna wiktoriańska karuzela!) czy innego miasta i po prostu przejść się po centrum.
Pamiętajcie tylko żeby sprawdzić stan zanieczyszczenia powietrza. Smog niestety sprawia, że my często z takich miejskich spacerów rezygnujemy.
Jeśli macie więcej czasu, warto pojechać np. do Wrocławia czy Krakowa (to niesamowite jak Kraków teraz jest opustoszały). Piszę akurat o tych dwóch miastach, bo tam można też zobaczyć tzw. ogrody świateł. W Krakowie jest Alicja w Krainie Czarów, a we Wrocławiu ogród świateł przy Zamku Topacz. Dzieciom baaaaaardzo się podoba.
Nasze rady na zimowe wyjazdy w czasie pandemii
Wszystkie proponowane przeze mnie miejsca to atrakcje plenerowe. Nie ma sensu się ich bać, pomimo różnej pogody i zamkniętych restauracji. Trzeba się po prostu do takich wyjazdów dobrze przygotować. Porządnie się ubrać (dobrze, nie grubo!). Bardzo polecam wam ubrania funkcyjne, z wełny merynosa i ubieranie na cebulkę. I kilka par różnej grubości rękawiczek dla każdego (my zawsze mamy jakieś cienkie, materiałowe lub polarkowe i do tego porządne zimowe na śnieg). Przygotować wałówkę – koniecznie coś ciepłego do picia (u nas rekordy popularności bije ostatnio gorąca czekolada z termosu) i coś „ulubionego” dla dziecka. Zabrać odpowiedni sprzęt – sanki, nosidło, biegówkę dla dziecka jeśli nie będzie śniegu czołówki. I najważniejsze – dobrze się nastawić! Tylko wtedy wspólnie spędzony w plenerze czas będzie lepszy niż ten w domu.
Niestety wszystkie dzieciaki mają ferie w tym samym czasie. Szczególnie w górach ludzi jest mnóstwo, warto więc czasem wziąć dzień urlopu i zabrać dzieci na wycieczkę w środku tygodnia. W końcu i tak planowaliście w ferie urlop, prawda?