To chyba najdłużej powstający post w historii bloga 😉 Gdy go zaczynałam pisać miejsce było absolutną nowością i miałam nadzieję, że ja pierwsza je opiszę 😉 Nie wiem, czy ktoś mnie wyprzedził, mam nadzieję, że tu przeczytacie o nim po raz pierwszy 😉
Jeśli jeździcie popularną na Śląsku „wiślanką” to z pewnością długo zastanawialiście się co takiego dziwnego przy niej budują… Niby wiadomo było od dawna, ale mało kto wierzył (ja też ;p), że coś z tego będzie. No i w końcu się udało – Muzeum Ognia w Żorach otwarto bodajże w grudniu 2014 r.
Przyznaję, że budynek zwraca na siebie uwagę 🙂 Tak wygląda na wizualizacjach:
auto: Andrzej Grygiel /PAP |
My byliśmy tam na początku stycznia, w dniu, w którym… była awaria multimediów. Przyznacie, że w muzeum opartym na multimediach jest to mały problem 😉 Na szczęście po godzinie wszystko zaczęło działać.
Cała wystawa jest na poziomie -1. Na pierwszy rzut oka nie widać windy, ale jak się okazuje można do podziemi zjechać – winda jest w pomieszczeniu, w którym wyświetla się film, tuż przy schodach.
Wystawa naprawdę mi się podobała. Przywitali nas jaskiniowcy, których Hania oczywiście się śmiertelnie przeraziła. Zwiedzanie stanęło pod znakiem zapytania, ale udało się przejść obok naszych praprzodków i dowiedzieć się wielu rzeczy o tym jak ludzkość radziła sobie z ujarzmianiem ognia.
Muzeum składa się z 4 sal. W pierwszej przedstawiona jest historia ludzkości i ujarzmiania ognia. Opis opiera się na ciekawostkach, większości z nich nie znałam 😉
W gablocie pokazano czym przez stulecia krzesano ogień.
Trzecia sala była dużo spokojniejsza, choć wchodziło się do niej przez… ścianę ognia 😉
Niestety… Pan Szalony Naukowiec Hankę oczywiście przeraził i z innych stanowisk dostępnych w tej sali już nie korzystaliśmy… Może następnym razem 🙂
W Muzeum Ognia spędziliśmy dość dużo czasu. Na koniec Hubi dzielnie odpowiadał na pytania o „ogniste” ciekawostki ukryte na wystawie. Hania oczywiście podpowiadała 😉 Strasznie wszystko pokreślili i przy sprawdzaniu odpowiedzi „Żorek” stwierdził, że większość naszych typów była zła (a to nieprawda! ;p).
Po tym quizowym blamażu humor poprawiła nam szafa grająca – do wyboru były oczywiście tylko kawałki z ogniem w tekście 😉
* * *
Gdy pogoda będzie lepsza wybierzemy się jeszcze poszukać czterech figurek „Żorków”, będzie taki mały wstęp do wycieczki śladami wrocławskich krasnali 😉
* * *
Informacje praktyczne:
Muzeum Ognia, ul. Katowicka 3, Żory. Strony internetowej na razie brak, muzeum jest na Fb.
Godziny otwarcia: wt-pt: 9.00-16.00, sb-ndz: 12.00-17.00.
Bilety: 12 i 16 zł.
7 komentarzy
Wybieramy się tam od zeszłego roku i ciągle coś nam nie po drodze 😛
No popatrz, mało brakowało a bylibyśmy tam niedawno, to się teraz zmotywujemy i jak ostatnio już tradycyjnie się z wpisami zdublujemy 😉
Wybierzcie się, fajnie jest. No i blisko, więc w 3 godziny się obróci 😉
to gdzie pojechaliście mijając Muzeum Ognia? Bo na blogu jeszcze z okolicy nic nie było 😉
A nie wiedziałam nawet, że coś takiego powstaje. Świetnie, że o tym piszesz, a może i mi uda się tam wybrać. Zdjęcia zapewne nie oddają wszystkiego, ale widać, że córeczka zafascynowana :). Wspólne wyjazdy – świetna sprawa :].
heh, no fotograf ze mnie żaden, co na blogu niestety widać 😉 ale miejsce naprawdę warte polecenia
i po drodze w Beskidy, na ferie w sam raz 🙂
Super miejsce, warto się tam wybrać. Miło popatrzeć jak Hania zwiedza ze sporym zainteresowaniem.