Chęciny – pewnie słyszeliście o tej miejscowości w województwie świętokrzyskim. Od lat jej atrakcją są ruiny zamku. Od niedawna niedaleko ruin (choć droga jest bardzo kręta i prowadzi do sąsiedniej miejscowości – Podzamcza) jest jeszcze jedno świetne miejsce, wg mnie dużo bardziej atrakcyjne niż sam zamek (jednak „wolę” nasz jurajski Olsztyn) – Centrum Nauki Leonardo da Vinci. I te dwa miejsca tworzą jednodniówkę idealną, nie tylko dla rodzin z dziećmi. Zapraszamy na wycieczkę.
Zamek w Chęcinach
Wznoszące się na wzgórzu ruiny zamku, którego historia sięga 1295 r., widać już z daleka. Kiedy pod nie podjeżdżamy, zaczyna się rywalizacja – czy uda nam się dostać do kasy przez właśnie nadjeżdżającą wycieczką? Oczywiście, że nie, bo Hubo musi dotknąć każdego kamienia i porozmawiać o każdym posągu ustawionym przy drodze na zamkowe wzniesienie. W drodze po bilety towarzyszą nam więc koloniści, polscy królowie i wojowie. Same ruiny – szczególnie z oddali – kojarzą się z jurajskim Olsztynem i z nim przegrywają. Jednak co Jura to Jura. Dla mnie największą atrakcją zamku jest wieża, na którą można wejść (109 lub 103 schody – różnie Hani wychodziło). Rozpościera się z niej widok na całą okolicę – okoliczne łąki, miasteczka z Kielcami, a w oddali widać Góry Świętokrzyskie.
Centrum Leonardo da Vinci
Centrum Leonardo da Vinci nie od razu mnie przekonało. Najpierw weszłam na ich stronę internetową i jakoś to nie było to… Później jednak pozytywnie o nim wypowiedziało się kilku znajomych. Ostatecznie przekonałam się do odwiedzenia tego miejsca, gdy podczas ponad 30-stopniowych upałów okazało się, że jest tam… klimatyzacja. Nieważne z jakich powodów, ważne że do Centrum da Vinci trafiliśmy, bo jest fantastyczne. Dzieciaki biegały jak oszalałe pomiędzy stanowiskami, na których miały okazję poznać tajemnice ludzkiego ciała – oddychania (palący papierosy dziadek od razy dowiedział się co się stanie z jego płucami jak nie przestanie), bicia serca, reakcji na bodźce (niestety matka okazała się mieć refleks ślimaka), prawidłowej postawy ciała (tu Hubo… dał ciała) i odżywiana. To, co jest siłą takich miejsc, dzieci mogły wszystkiego dotknąć i skwapliwie z tego korzystały – pompowały krew, jeździły (próbowały) na wózku inwalidzkim, przeprowadzały pokarm przez przewód pokarmowy i wiele wiele więcej. Wszystko na pierwszym poziomie wystawy.
Na piętrze można było sprawdzić sprawność swojego ciała i zobaczyć zaprojektowane przez Leonarda da Vinci machiny. Tam też umiejscowiono kącik zabaw dla dzieci do 7 lat – Hubo odmówił dalszej współpracy wbiegając do wielkiego dmuchańca w kształcie najprawdziwszego serca. Dzięki temu Hania mogła pójść na warsztaty, które prowadzone są w pracowniach przylegających do głównej wystawy. Trafiła na zajęcia ze światłem, nic z nich nie zrozumiała, ale powiedziała, że kiedyś wróci (szkoda, że nie ma jakiś dokładniejszych opisów warsztatów, nam tylko Pani w kasie powiedziała, że te są dla dzieci od 6 lat, z relacji Hani wyszło jednak, że zdecydowanie dla późnej podstawówki, wczesnego gimnazjum).
Poza wystawami w nowoczesnym budynku jest jeszcze spory teren wokół centrum, ale tam nawet nie próbowaliśmy pójść. Prawie 40-stopniowy upał skutecznie nas zniechęcił.
Z całej wystawy nie dowiedziałam się tylko jednego – skąd da Vinci w świętokrzyskim? 😉
* * *
Informacje praktyczne:
Zamek Królewski w Chęcinach, parking pod zamkiem od ul. Jędrzejowskiej w Chęcinach, bilety – 12 i 9 zł (KDR – 8 zł, rodzinny – 35 zł), bezpłatnie dzieci do 5 roku życia, www.zamekcheciny.pl
Centrum Nauki Leonardo da Vinci, Podzamcze 45, 26-060 Chęciny, czynne od wtorku do niedzieli,bilety – 15 i 9 zł (Karta Dużej Rodziny – 5 zł, rodzinny – 28 (2+1) lub 32 zł), warsztaty – 6 zł (KDR – 3 zł), www.cndavinci.pl
2 komentarze
Jeszcze jeden wpis o świętokrzyskim i naprawdę zacznę szukać tam noclegów na 2018 😉
to już masz – http://podroze.twojklubrodzica.pl/2017/08/agropark-dworek-pod-lipa-baza-na-kielecczyzne-swietokrzyskie.html