Cieszyn mamy blisko, dlatego bardzo byłam zła, gdy nie udało mi się pojechać na 1. Ogólnopolskie Spotkanie Blogerów Podróżniczych (było w kwietniu). By nadrobić stracony czas pojechaliśmy tam na krótką majówkę (klik). Blogerzy jednak tak się miastem (nie dziwię się) i 3 Bros’ Hostel Cieszyn, w którym działa się cała awantura (dziś już też się nie dziwię) zachwycili, że… 2. Spotkanie odbyło się dokładnie w tych samych okolicznościach przyrody (no nie dokładnie – było zimniej i wietrzniej). Tym razem musiałam być!Nie zawiodłam się. Fajnie było „przyporządkować” twarz do bloga, szczególnie że wiele z nich czytam na co dzień. O ostatniego weekendu lista „moich” blogów się powiększyła (dobrze, że tak daleko dojeżdżam do pracy, przynajmniej jest czas na czytanie). Zwiększyła się także moja wiedza, a raczej wiedza o tym, czego nie wiem. To już postęp (może zauważyliście kilka zmian na blogu? Nadal nie jest idealnie, ale w porównaniu z szablonem sprzed kilku tygodni różnica jest ogromna). Spotkanie to jednak nie tylko nowe znajomości i rozmowy o blogowaniu. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i cały nasz pobyt w Cieszynie wprost najeżony był atrakcjami.
Browar w Cieszynie
W sobotę, po kilkugodzinnych dysputach, poszliśmy w stronę Browaru Zamkowego Cieszyn, w którym nie tylko ważone są świetne piwa (poza Brackim też sezonowe), ale od niedawna można go również zwiedzać. W kilku browarach już byłam, nawet z Hanulą (klik), ale ten zrobił na mnie zdecydowanie inne wrażenie. Przede wszystkim swoją autentycznością (realistyczne opowieści przewodnika o czyszczeniu kadzi też swoje zrobiły). Szkoda, że nie mogliśmy wejść do warzelni, która akurat jest remontowana (trzeba wrócić z Kamilem).
Lekki zawód wynagrodziła nam kolacja (nie żebym tak się cieszyła na żarcie, ale faktycznie głodna już byłam). Miejsce, w którym posiłek nam podano przyprawiło mnie o lekki opad szczęki. Jedliśmy w dawnej lodowni (fakt, zimno było), czyli ogromnym pomieszczeniu wydrążonym w zamkowym wzniesieniu, w którym kiedyś przechowywano setki (może tysiące?) ton lodu potrzebnego w trakcie produkcji złotego trunku. Jaka przestrzeń! Normalnie lepiej niż w Guido (więcej miejsca i nie trzeba zjeżdżać pod ziemię). Mam nadzieję, że już wkrótce będą się tam odbywały świetne i maga klimatyczne imprezy. Czuję się na nie zaproszona.
Cieszyn nocą
Po kolacji czekały nas kolejne atrakcje. Zabawnie musiała wyglądać grupa osób, którą niekoniecznie było widać (z 21 była?), ale za to doskonale słychać – każdy w ręku dzierżył… sześciopak lokalnych piw. Tak uzbrojeni weszliśmy do wnętrza Rotundy, tej z 20-złotówki. W półmroku, zziębnięci słuchaliśmy opowieści o często nie do końca uświadomionych nas losach Cieszyna i całego polsko-czeskiego pogranicza. Nasz przewodnik, Tomasz Lenkiewicz, mówił tak ciekawie i z taką pasją, że w ten już naprawdę zimny wieczór weszłam z nim jeszcze na szczyt Wieży Piastowskiej. A następnego dnia, pomimo nieprzespanej nocy i trwających warsztatów, z grupką innych blogerów poszłam jeszcze do centrum. Nie zważając na chłód i wiatr (matko, to była jakaś masakra, sama siebie podziwiam, że poszłam, ale jednak lubię takie lokalne historie) doszliśmy do cieszyńskiego urzędu miasta i zobaczyliśmy zabytkową salę obrad. Ostatnim (raczej z powodu kończącego się nam czasu, aniżeli braku atrakcji) punktem programu był Kościół Jezusowy. To największy kościół ewangelicki w Polsce, może pomieścić około 7 tysięcy wiernych (w tym połowa z nich ma miejsca siedzące). Z zewnątrz dużego wrażenia może nie robi, ale wnętrza, połączone z ciekawymi opowieściami i naszego przewodnika, i kustosza świątyni sprawiły, że naprawdę ciężko nam było z niego wyjść (ja jeszcze wrócę, na koncert).
* * *
Tjaaaa, oczywiście nie mam ANI JEDNEGO zdjęcia z samymi blogerami, no cóż, te zobaczycie w innych wpisach (swoją drogą, dlaczego tym razem nie było oficjalnego zdjęcia zbiorowego?). A co do noclegu – do 3 Bros Hostel na pewno wrócę, tym razem z całą brygadą, będzie więc równie wesoło.
4 komentarze
Szkoda, że nie mogłam udać się na wycieczkę w niedzielę (niestety musiałam być w Katowicach, a potem we Wrocławiu). Aczkolwiek faktycznie pogoda nie zachęcała. Miło było Cię poznać 🙂 Bardzo ładne zdjęcia, ten Cieszyn to ma klimacik, zdecydowanie. Do następnego!
a dziękuję, tez mi było bardzo miło 😉 być może do zobaczenia we Wrocławiu lub Katowicach 😉
Wracając też uświadomiłem sobie, że nie było zdjęcia grupowego – skandal! 😛
Doskonały artykuł! Bardzo pomocne i interesujące pomysły. Dzięki, że dzielisz się swoimi doświadczeniami.